Po deszczowym dniu piękny wieczór wsiadam więc na szosówkę i robię rundkę dookoła Niepołomic trasa podobna jak dwa dni wcześniej z tym, że odwrotnym kierunku. Od wczoraj planowałem na dziś wyjazd rowerowy, ale od samego rano lało i to solidnie. Padać przestało mniej więcej przed 16:00 do 18:00 drogi częściowo wyschły, a że pojawiło się słońce a na termometrze było 14 stopni wsiadłem na szosówkę i drogę. Nie bardzo wiedziałem gdzie jechać, czasu nie było za dużo a ja miałem w pamięci, że dwa dni wcześniej o 18:30 już marzłem - ale dziś to całkiem inny dzień, całkiem inne powietrze, zdecydowanie cieplejsze i nawet o 19:00 jeszcze było przyjemnie. W końcu zdecydowałem, że zrobię płaską trasę podobną do tej sprzed dwóch dni z tym, że w przeciwnym kierunku.
Na początek pojechałem do Staniątek, pod wiaduktem i pod szkołę a potem w dół w kierunku drogi na Wieliczkę, to była połowa mojej pętli treningowej sprzed 18 lat - od drogi nr 964 wracałem do domy pętla miała 8 km a ja w rekordowym czasie zrobiłem ją 16:08 - zapisywałem na Commodorze 64:). Będę musiał kiedyś dokładnie tak pojechać, jednak dziś uderzyłem do Podłęża, wiaduktem pod torami i drogą między polami do Podgrabia. Na skrzyżowaniu w polach skręciłem w lewo, niestety ta droga jest ślepa i po kilkuset metrach musiałem zawrócić. Dalej pod szkołę do Podgrabia, tym razem zrobiłem fotkę - niestety tylko komórką i dalej przez Podgrabie wzdłuż Wisły do obwodnicy Wimmera. Na tym płaskim odcinku mocniej przycisnąłem, próbowałem nawet jazdy w dolnym chwycie i moje tempo wzrosło do 30-32 km/h.
Po dojechaniu do obwodnicy miałem na liczniku jakieś 17 km, postanowiłem więc jeszcze trochę pokręcić po mieście i dobić do 20 km. Na początek na rynek i kilka fotek, potem Bocheńską skręt w ulicę Sikorskiego potem przez osiedle na Dębową, ponieważ ciągle brakowało kilometrów to pojechałem jeszcze Grunwaldzką na kopiec, potem Płaszowską. Na liczniku pod kopcem przeskoczyło 20 km, ale na skrzyżowaniu z Wielicką postanowiłem jeszcze jechać na Wrzosową i dopiero na Cmentarną.
Wycieczka bardzo udana, pogoda była piękna i mimo później pory wykręciłem przeszło 22 km. gdy wróciłem o godz. 19:00 mój licznik jeszcze ciągle pokazywał prawie 13 stopni - czyżby w końcu nadeszła wiosna:)